Drukuj
Odsłony: 3282

Autor:Justyna Reczeniedi
ISBN 978-83-89250-38-4

 

Przedmowa

W porównaniu z innymi krajami u nas publikacji i książek poświęconych wybitnym artystom ukazuje się doprawdy niewiele. Często sami siadają do pisania, aby utrwalić swą biografię, dorobek, przeżycia i karierę. Jeśli są to aktorzy, filmowcy czy muzycy, mamy zwykle do czynienia z autorami umiejącymi lepiej trzymać pióro w ręku niż śpiewacy czy tancerze.

Pisane osobiście życiorysy i wspomnienia ciągle jednak należą do rzadkości. Nie lepiej jest z autorami przejętymi przeszłością sceniczną gwiazd, którzy ich losy zechcieliby opisać kompetentnie, wiarygodnie i barwnie.

Toteż z radością witam inicjatywę pięknogłosej i urodziwej śpiewaczki, Justyny Reczeniedi, przywracania do narodowej świadomości wybitnych postaci opery polskiej. Wybór Stanisława Gruszczyńskiego jest tu szczególnie potrzebny i trafny. Jego losy są wystarczająco niezwykłe i barwne, postać zarówno fascynująca jak i tragiczna, dokonania gigantyczne i coraz częściej zapominane, talent na miarę światową, poniekąd zmarnowany i niedoceniony, wreszcie wkład w polską wokalistykę pierwszej połowy XX wieku godny utrwalenia i profesjonalnego opracowania. 

Wszystko to wzięła na swe pozornie wątłe barki Justyna Reczeniedi. Potrafi nie tylko pięknie śpiewać, ale interesująco pisać, posługując się wiedzą i umiejętnościami wyniesionymi – poza muzyką – z fakultetu polonistycznego. Szczęśliwie wzbudziła w sobie pasję do studiowania dziejów polskiej wokalistyki, jej wybitnych postaci i analizowania trudnych, skomplikowanych, ale fascynujących procesów towarzyszących życiu niezwykłych osobowości operowej sceny.

O Stanisławie Gruszczyńskim opowiadała mi z czułością i fascynacją jego przyjaciółka i partnerka sceniczna, niezapomniana Wanda Wermińska. Ostatnie lata i tragiczny koniec Gruszczyńskiego znał dobrze Bogdan Paprocki. Jako młody następca wielkiego przedwojennego warszawskiego tenora nieraz odwiedzał Mistrza i dyskretnie mu pomagał, szczerze interesując się jego losem.

W Milanówku – w przedwojennej posiadłości wielkiego tenora – obecnie od lat mieszka Krystyna Janda. Osiedliła się tam pod urokiem legendy tego miejsca, w którym podobno jeszcze do dziś błąka się duch dawnego właściciela. 

Oddajmy głos Justynie Reczeniedi. Przyjemnej lektury…

Sławomir Pietras